Cztery lata temu mój świat legł w gruzach.
W gruzach legł także mój światopogląd oraz przyszło załamanie; a wraz z
załamaniem wszystko w co wierzyłam przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Wtedy
też musiałam dorosnąć, a moje chęci do egzystencji? Praktycznie ich nie było.
Jednak los nie pyta nas o zgodę na zrujnowanie życia; a przynajmniej nie
zapytał mnie o to czy może znacząco zaingerować w moje życie. Z biegiem czasu
zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno moje życie zostało zrujnowane.
Zostało zmienione bezpowrotnie, to prawda, ale czy aby na pewno zostało
zrujnowane? Cztery lata temu... wszystko się zmieniło, a ja, chociaż teoretycznie
się pozbierałam, to nie do końca jestem pewna czy tak naprawdę jest. Z zewnątrz
ludzie widzą silną, pewną siebie dziewczynę, której nic nie jest w stanie
ruszyć. Czy tak naprawdę jest? Czy tak się czuję? Czy może w głębi siebie
jestem słabym, stwarzającym pozory człowiekiem?
***
hejhejhej.
wracam, taki nijaki ten prolog, ale będzie lepiej, mam nadzieję.. kiedyś blogowanie nieźle mi wychodziło, zobaczymy czy teraz wystarczy mi sił na skończenie tej historii. mam nadzieję, że przekonacie się do mnie?